31 stycznia 2013

Garnier skin naturals, Podstawa pielęgnacji, Skóra sucha, odżywczy krem nawilżający, krem do twarzy







Producent: Garnier

Produkt: krem do twarzy

Opis/Obietnica producenta: "Multiaktywna, nawilżająca formuła kremu zapewnia trzy poziomy skuteczności: walczy z zanieczyszczeniami, chroni skórę przed codziennymi szkodliwymi czynnikami oraz zapewnia optymalne nawilżenie na 24 godziny." [źródło: www.garnier.pl ]

Cena/Pojemność: ok 16zł / 50ml

Gdzie kupić? ogólnodostępny, Rossmann, Natura, markety itp.



Moja opinia


Używam tego kremu od.. Ja już go tak długo używam, że nawet nie pamiętam od kiedy i nawet boję się strzelać. Widzę już dno ale mimo to krem nie chce się skończyć. Czyli na wstępie już wiadomo, że jest diabelsko wydajny! Krem ten zmienił swoje miejsce zamieszkania i ma nowe opakowanie i co zauważyłam - oprócz tego, że jest przeznaczony dla cery suchej to okazuje się, że dostał on awans i jest teraz przeznaczony dla wrażliwców - brawo!




Ma naprawdę słodkie - różowe (a raczej miało, teraz jest białe..) opakowanie i wygodną nakrętkę która nie ma prawa się zaciąć. Używałam (i nadal używam!) każdego dnia, każdego ranka. Moja skóra jest co prawda niekoniecznie sucha, aczkolwiek miewam dni, kiedy jej nie poznaję i wtedy w ruch idą nawilżacze. Dobrze nawilża, to fakt, i faktycznie sprawia, że po nałożeniu kremu na twarz czuję, że moja skóra nie łapie zanieczyszczenia z zewnątrz, chroni moją skórę. Efekt nie do opisania, ale faktycznie coś w tym jest!




Jest baardzo milutki, mam tu na myśli konsystencję i jednocześnie zapach. Konsystencja jest leciutka, wystarczy odrobina kremu i  buzia jest cała wysmarowana. Od razu wchłania się i nie pozostawia po sobie żadnego śladu ;) Jest koloru białego no i pachnie różami (tylko czy aby na pewno róża pachnie?).





+ poręczne i wygodne opakowanie (plastikowe, dzięki czemu mamy pewność, że nie ulegnie zniszczeniu w razie jakiegoś wypadku spadania z półki ;)
+ natychmiastowe wchłanianie
+ milutki zapach
+ przyjemna konsystencja
+ dostępność
+ piekielna wydajność! co za tym idzie cena bardzo dobra

- brak




Znacie ten krem? Ja powiem szczerze, że z Garnierem nie mam praktycznie w ogóle do czynienia. Nie wiem czemu, ale dosyć sceptycznie podchodzę do tej firmy. Oprócz tego kremu mam również z tej serii (miałam!) tonik do twarzy, którą recenzję znajdziecie tutaj oraz intensywny krem - tutaj. Wszystkie trzy kosmetyki są z jednej serii, i ze wszystkimi się polubiłam! Więcej garniera nie posiadam i nie ciągnie mnie do jego zakupu. Tak o.

ps. nie wiem jak to jest ze składem, czy nowe opakowanie spowodowało zmianę składu, ciekawe..

30 stycznia 2013

Greenhouse, Eubiona, Sensitive, żel pod prysznic



Producent: Greenhouse

Produkt: żel pod prysznic

Opis/Obietnica producenta: "Szczególnie łagodna pielęgnacja oraz oczyszczenie. Bio owies koi skórę, łagodzi świąd i usuwa zaczerwienienia skóry, przywracając jej naturalne nawilżenie. Dlatego żel pod prysznic polecany jest zwłaszcza dla bardzo suchej, podrażnionej i alergicznej skóry.
Żel może być bezpiecznie stosowany dla wszystkich typów skóry, kilka razy dziennie." [ źródło: www.biogreenhouse.pl ]

Cena/Pojemność: 28zł /200ml lub 47,50 /500ml

Gdzie kupić? na stronie www.pasazkosmetyczny.pl lub w innych sklepach internetowych



Moja recenzja


Tak naprawdę ciężko jest napisać obszerną recenzję żelu pod prysznic, ponieważ z założenia ma on myć nasze ciało i ot tyle filozofii. Ale nasz dzisiejszy bohater postawił sobie wysoką poprzeczkę, tylko czy podołał on w swym zadaniu?

Żel myje bardzo dobrze i przede wszystkim nie wysusza. Nie czuję potrzeby po kąpieli nasmarowania ciała balsamem (i chwała mu za to, ponieważ strasznie nie lubię tego robić!). Jest bardzo wydajny, bo naprawdę niewiele mi było trzeba nalać na myjkę tego żelu, aby lada chwila pojawiła się piana i szuru szuru.


Żel przeznaczony jest przede wszystkim do skóry alergicznej czy podrażnionej - ja takowej nie mam, natomiast również ma swoje zastosowanie w każdym typie skóry, więc tak naprawdę żadna z nas nie byłaby nim poszkodowana. Mam na ramionach zmiany skórne które dzięki temu żelowi stały się na pewno mniej suche i uzyskały naturalny kolor, z czego jestem niezmiernie zadowolona.

Konsystencja typowa do żeli, nie jest za gęsta jak budyń ale nie jest też rzadka jak kisiel (ale ja mam porównania! haha). Natomiast zapach... Zapach należy do tych bardziej neutralnych. Może i jest przyjazny ale mimo wszystko ja lubuję się w mocnych i intensywnych zapachach. Ten należy do tych łagodnych i 'cichych' ;)



INCI: water hydroalcoholic of oat bran*, surfactant and detergent made from coconut oil, oat bran extract, coco-glucoside, sodium coco-sulfate, glycerin, alcohol, sea salt, betaine, glycerin fatty acid ester, gentle tenside, natural humectant (sodium PCA), mild acid
* ingredients from organic farming


No i najważniejsze - Nie zawiera składników pochodzących z martwych zwierząt, syntetycznych środków barwiących, konserwujących oraz zapachowych. Produkt nie był testowany na zwierzętach. Kosmetyk wegański. No i pragnę przypomnieć, że wszystkie kosmetyki z Greenhouse są 100% organiczne i mają certyfikat BIO.



Uprzejmie dziękuję firmie Greenhouse za udostępnione mi produkty. Jednocześnie informuję, że recenzja przedstawia moje subiektywne zdanie na ich temat.

29 stycznia 2013

Roczek! Prezent dla Was!

Nie, wcale nie przegapiłam tej daty, miałam ją na uwadze, a mimo to nie starczyło mi czasu aby dodać tą notkę. Otóż w tym miesiącu stuknął mi rok istnienia bloga paagpapaganda.blogspot.com. Myślę, że jest to też dobry czas na krótkie podsumowanie!
- podjęłam pierwszą współpracę z firmą kosmetyczną
- ostygłam w zakupoholizmie, myślę rozważniej i na przyszłość
- i rzecz ostatnia ale i najważniejsza! Poznałam trzy wspaniałe blogerki które darzę ogromną sympatią - Sandra, Kinga i Ania ;* Nie wiem skąd się wzięło to wyróżnienie, ale tak bynajmniej z mojej strony się podziało ;)

Jestem prze szczęśliwa, że mam swojego (stałego :D hehe) bloga na który wchodzą stałe czytelniczki jak i te z przelotu, że jesteście ze mną i wiem, że mam dla kogo pisać! Dziękuję Wam za wszystko!

Wraz z podziękowaniami przygotowałam dla was prezent! Prezent składa się z kosmetyków które sama posiadam i które są moimi ulubieńcami ;) Jednocześnie mam nadzieję, że i jednej z Was one posłużą ;)


Żeby wygrać nagrodę trzeba wypełnić poniższy formularz. Zaznaczone są w nim kryteria obowiązkowe jak i te dodatkowe które pozwolą Wam zwiększyć swoje szanse w wygranej. Konkurs potrwa do 28 lutego! Wysyłka tylko na teren Polski, bo doszły mnie słuchy, że niezłe problemy są z paczkami zagranicę, tak więc nie chce mi się w to bawić. Najwyżej osoby z innego kraju mogą podać w razie wygranej adres polski swojej rodziny itp. Powodzenia!


zdjęcie które możecie udostępnić w notce o konkursie

- pałeczki służące przede wszystkim do usuwania mniejszych zabrudzeń makijażowych - pomoc obowiązkowa przy malowaniu się (jestem ofermą i najczęściej paćkam sobie oko tuszem ;/)
- pędzelek do eyelinera - idealne ścięcie i skośność no i przede wszystkim idealna grubość do idealnej kreski
- odżywka do paznokci - powinna uratować każde paznokcie - dla zainteresowanych notka która uratowała moje pazurki
- lakier do paznokci - glitter który jest genialny w swojej prostocie! - post z bohaterem w roli głównej
- zmywacz do paznokci - bezacetonowy, najlepszy z lepszych
- krem nivea - fenomen, legenda. Służy mi do wszystkiego! Funkcji ma milion i za to go kocham
- krem do rąk - najpiękniej pachnący krem do rąk który pachnie bobaskiem! Świetne natychmiastowe nawilżenie
- żel pod prysznic - dla tych co nienawidzą oliwki - też żel jest idealny. Hehe pachnie cudooownie!!
- tonik do twarzy - najlepszy z najlepszych, bez alkoholu co jest dla mnie priorytetem, zapach no i łagodność, klik na recenzję jeszcze w starym opakowaniu
- batonik - edycja limitowana kupiona już dawno temu specjalnie na potrzeby konkursu - dla tych co nie wiedzieli o jego istnieniu, bo w smaku jest rozkoszny!


Jeśli chodzi o odpowiedź na pytanie konkursowe - nie chodzi głównie o formę pisemną, o wierszyki czy cuda cuda wianki, to na mnie nie działa. Bardziej spodobałaby mi się jakaś praca, jakiś rysunek, no nie wiem, cokolwiek. Nie chciałabym Wam tu niczego nasówać, sami coś wymyślcie :) Liczę na maaaase prac. W razie gdyby to było coś innego (jak np rysunek, zdjęcie itp) niż forma pisemna wysyłajcie pracę na meila paagpapaganda@gmail.com i podpiszcie swoim nickiem i adresem swojego bloga. Dziękuję!

27 stycznia 2013

TAG: The Versatile Blogger




Zasady:



Każdy  nominowany blogger powinien:


  • podziękować nominującemu na jego blogu
  • pokazać nagrodę Versatile Blogger u siebie
  • ujawnić 7 faktów dotyczących samego siebie
  • nominować 15 blogów, które jego zdaniem na to zasługują
  • poinformować o tym fakcie autorów nominowanych blogów.

Do zabawy przygarnęła mnie Sandra za co Ci bardzo dziękuję - ja również lubię tagi, można dzięki nim dużo się dowiedzieć o danej osobie ;)


Fakt 1
Mam młodsze rodzeństwo, a dokładniej młodszego od siebie o 17 lat brata. Jest moim słoneczkiem i szczęściem które trwa już prawie 3 lata. To ja go pierwsza wzięłam na ręce tuż po narodzinach (tak, tak, zamiast dać dziecko matce czy ojcu to dali go mnie :D), i od tamtej pory kocham go całym serduchem. Faktem jest również to, że w domu najbardziej słucha się mnie (haha nie żebym była jakąś heterą), bardzo lubi moje kosmetyki - jakbym mu dała kosz z lakierami czy innymi kosmetykami to dziecko mamy z głowy na kilka godzin. Potrafi bawić się nimi, przekładać z półki na półkę i zapomnieć o bożym świecie. To ma chyba po siostrze :)


Fakt 2
Jestem typem kolekcjonera. Zbieram bilety autobusowe (około 3 000 sztuk), pocztówki ( około 100 sztuk), porcelanowe słonie (około 90 sztuk), autka - mój ojciec należy do klubu Birofilów i na każdej giełdzie kupuje mi jedno autko (około 20 sztuk), kapsle od tymbarka ( około 100 sztuk), kolczyki (około 40 par). Mam również sentyment do wszelakich rzeczy które pozostały mi po jakiejś osobie, i choćby to była zwykła kartka z jakimkolwiek napisem, ja to trzymam w specjalnym pudełeczku.

niestety tego słonia nie udało mi się przytargać do domu / Belgia


Fakt 3
Kocham chodzić na koncerty. Gdy pojawia się jakaś informacja o tym, że jakiś artysta czy zespół gdzieś w pobliżu gra, ja od razu decyduję się uczestniczyć w imprezie. Zdarzyło mi się nawet być kilka razy na koncercie jednego zespołu - na przykład IRA, Feel, Dżem które są jednocześnie moimi ulubionymi polskimi zespołami.

to zdjęcie ma moim zdaniem magiczną moc, IRA

Piotr Kupicha

Piotr Kupicha wraz z Sebastianem Riedlem
Ostatnie zdjęcie to Piotr Kupicha i Sebastian Riedel - duet idealny. Zaśpiewali jedną jedyną piosenkę, która jest w moim odczuciu genialna. Kocham głos Sebastiana, odziedziczył go całkowicie po ojcu. Natomiast jego zespół i piosenki nie pociągają mnie tak, jak to robi zespół Dżem. Niemniej jednak uważam, że to on powinien był zastąpić ojca w zespole. Nie trudno też się domyślić, że jestem z tego samego miasta co Riedel ;)


Fakt 4
Zdałam prawo jazdy za pierwszym razem. Gdy zapisywałam się na naukę, w tym samym czasie zaczął ją również mój chłopak. Postanowiłam całą tą trzymiesięczną przygodę zachować w tajemnicy. Czasami miałam chwile słabości i prawie się wygadałam, w szczególności w sytuacjach kiedy mój tż wymądrzał się na jakiś temat a ja wiedziałam, że nie ma racji. Dokładnie pamiętam tą sytuację, kiedy zaczęłam się z nim kłócić, że nie ma racji, na co on zakończył rozmowę tekstem "a skąd Ty to możesz wiedzieć?!". Mimo to udało mi się zdać prawko bez jego wiedzy. Dowiedział się po przeszło miesiącu i to zupełnie przez przypadek, a dokładnie przez mojego instruktora który na mój widok podbiegł do mnie i kazał mi się pochwalić, na co mój luby otworzył szeroko oczy i ciężko mu było potem cokolwiek powiedzieć.

Fakt 5
Kocham podróże. Odwiedziłam już praktycznie połowę Europy (w niektórych krajach byłam nawet po dwa razy), a nawet zahaczyłam o Azję i Afrykę. Moim marzeniem od praktycznie dzieciństwa jest wyjazd do Kanady. Gdy byłam dzieckiem ciągle to powtarzałam, że muszę tam pojechać (pomimo tego, że nie miałam pojęcia, że Kanada leży w Ameryce :D).

Luksemburg

Holandia

Bułgaria

Chorwacja

Turcja

Fakt 6
Będąc na wczasach w Turcji wszyscy myśleli, że jestem tutejsza (w sensie, że jestem Turkom) albo murzynką (wiem, śmiesznie to brzmi). Na potwierdzenie tego faktu pokażę wam jedno zdjęcie które absolutnie to potwierdza.

jakieś 7 lat temu..

Od razu mówię - nigdy w życiu nie byłam w solarium, nigdy. Opalenizną nie grzeszyłam, natomiast obecnie mój kolor skóry uległ zmianie i już jestem biała :D

Fakt 7
Nie mam przyjaciół. Wow jak to brzmi! Już tłumaczę dlaczego! Otóż w podstawówce miałam przyjaciółkę, byłyśmy jak papużki nierozłączki. Teraz wiem, że to była prawdziwa przyjaźń, no ale mimo wszystko nie przetrwała. Trwało to jakieś 7-8 lat. Po "rozstaniu" nie umiałam znaleźć sobie kogoś takiego drugiego, bałam się zaufać mimo, że strasznie brakowało mi takiej osoby w moim życiu. Po gimnazjum poszłam do technikum i tam znalazłam... przyjaciela! Tak, dokładnie, przyjaciela. Mimo iż uważałam, że przyjaźń damsko męska nie istnieje - okazało się, że się myliłam. Nasza przyjaźń trwa już cztery lata i z tego co wiem, będzie trwać już do końca życia, albowiem od ponad roku jesteśmy szczęśliwą parą :)



A nominuję sobie jedną osobę która od razu przyszła mi na myśl - Kempek! Spowiadaj się :D

Pozdrawiam Was gorąco! :*

23 stycznia 2013

Żyję? Oto jest pytanie



Pomyślałam, że odezwę się do was i zarazem wyrzucę (być może..) swoje emocje z siebie, bo jak tego prędko nie zrobię, to będą musieli wywieź mnie do wariatkowa.

Początek stycznia to było ślęczenie nad książkami i zdawanie całego semestru (mojej dwumiesięcznej nieobecności w szkole) w dwa tygodnie. Miałam średnio trzy przedmioty na dzień do zaliczenia. Pozaliczałam wszystko i wyszłam na tym na poziomie średnim - co zważywszy na wszelkie okoliczności jest pełnym sukcesem.

Zdążyłam pobawić się już na jednej studniówce z ekipą z lat gimnazjalnych jak i z podstawówki (!) - świat jest mały. Po zwariowanych dwóch tygodniach praktycznego niespania i myślenia tylko "a co ja mam na jutro" semestr się zakończył i zaczęło się coś innego.

A mianowicie zaczęły się przygotowania do mojej własnej studniówki. Powiem szczerze, że w chwili obecnej nie mam absolutnie ochoty na nią iść. Uwierzycie, że za dwa dni - w piątek mam ten swój bal, a nie mam ani sukienki, ani butów, ani dodatków - jednym słowem nie mam nic. Po prostu nie miałam czasu! Wychodzę z domu kiedy u mnie wszyscy jeszcze śpią a wracam kiedy wszyscy już śpią. Już nawet nie pamiętam jak wygląda mój własny brat.

Są same problemy zaczynając od tego, że za dużo na siebie wzięłam - czyli jak zwykle. Jestem głupia i naiwna myśląc czasem, że po prostu nikt nie jest w stanie zrobić to lepiej odemnie. Nie, to nie jest egoistyczne, tylko bardziej perfekcyjne - żeby mieć pewność, że to będzie zrobione na pewno dobrze.

Przygotowywałam skecz - siedziałam nad nim 3 dni i 3 noce, nie spałam nie jadłam, w ogóle nie wiedziałam jak mam na imię. Przychodzę z gotowym projektem do szkoły a kumpel z klasy mi mówi prosto z mostu, że to i to mu się nie podoba i że zrobiłam to chujowe i mam sobie grać w tym sama. Naprawdę wkurwiają mnie, i jeszcze raz wkurwiają mnie ludzie, którzy gówno robią a najwięcej mają do powiedzenia. Jak można być taką świnią?! To ja natrudziłam się, żeby jak najszybciej coś przygotować a on publicznie na głos bez skrupułów jedzie na mnie i ma pretensje.

Wybaczcie mi za te opowiastki z życia mego wzięte, ale naprawdę musiałam się "wygadać", bo jak boga kocham już sama nie wiem co mam robić. Po prostu mam dość..



3 stycznia 2013

Greenhouse, Cleopatra mleko do kąpieli








Producent: Greenhouse

Produkt: mleko do kąpieli

Opis/Obietnica producenta: "Odpręż się na moment i zanurz w świecie królowej Kleopatry... Prawdziwe szwajcarskie mleko alpejskie i ekstrakt z jęczmienia pielęgnują skórę, a kwiatowy zapach relaksuje umysł i ciało."
[ źródło: www.biogreenhouse.pl ]

Cena/Pojemność: 56,90zł / 150ml

Gdzie kupić? na stronie www.pasazkosmetyczny.pl lub w innych sklepach internetowych




Moja recenzja


Stosunkowo rzadko zdarza mi się używania jakichkolwiek umilaczy kąpielowych pomimo tego, że jestem szczęśliwą posiadaczką wanny - w dodatku trójkątnej ;) Ale jak już mi się zdarzy użyć takiego kosmetyku, to oczekuję od niego przede wszystkim dobrego zapachu - dla mojego nosa, piany - dla moich oczu, no i braku konsekwencji (bez podrażnień). Czy mleko do kąpieli Cleopatry spełniło moje wymagania?

Zacznijmy od aspektów zewnętrznych. Mleko jest baardzo drobno zmielone w drobniutki proszek i jest koloru blado żółtego. Na początku czuć bardzo intensywny, wręcz powiedziałabym chemiczny zapach, ale zaraz po wsypaniu go do wody zanika i przeistacza się w bardzo, ale to bardzo przyjemny aromat. No i najważniejsze - po osuszeniu skóry ręcznikiem na moim ciele w dalszym ciągu pozostał przyjemny zapach Cleopatry. Coś wspaniałego!

kolor mleka mocno przekłamany, on jest naprawdę żółtawy

Nie jest to płyn do kąpieli tylko mleko, więc i tak nie spodziewałam się tej mojej upragnionej piany, ale ku mojemu zdziwieniu pojawiła się. Wprawdzie skromnie i dosyć szybko się ulotniła, ale była i bardzo mi się to podoba ;)

Czy poczułam się jak Cleopatra? Cleopatra kojarzy mi się z osobą wyniosłą, może trochę zadziorną ale z lekkim pazurem. Kimś ważnym i wartym siebie ale również ciepłym i z dobrym sercem. I tak też kojarzy mi się ten kosmetyk. Na początku jest intensywny, daje znać o sobie a potem pokazuje jaki naprawdę jest, delikatny i szykowny. (Te moje skojarzenia czasem są nie ogarnięte, mimo to takie są moje odczucia)

źródło


Ingredients: Milk Powder, Whey, Barley Flour, Sodium Bicarbonate, Sodium Methyl Oleoyl Taurate, Calcium Carbonate, Parfum, Silica, Coumarin, Linalool, Limonene, Benzyl Salicylate, Citronellol, Eugenol, Geraniol.



Mleko Cleopatry mimo wszystko mogę polecić tym, którzy mają wannę! i którzy lubią poleżeć w wodzie i poczuć się dowartościowanym przez te aromaty. Oczywiście cena jest dosyć wysoka, niemniej jednak wszystkie kosmetyki z Greenhouse są 100% organiczne i mają certyfikat BIO no i nie są testowane na zwierzętach. Po więcej informacji (naprawdę ciekawych!) wysyłam Was na główną stronę producenta.



Uprzejmie dziękuję firmie Greenhouse za udostępnione mi produkty. Jednocześnie informuję, że recenzja przedstawia moje subiektywne zdanie na ich temat.
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...