30 października 2012

Więc co ja takiego robię? + konkurs

Co robię? Uczę się :D Kto by pomyślałam, że taka Madzia zacznie się w końcu uczyć ;D No ale trzeba nadrobić te 3 lata w pół roku. Tak więc jestem maturzystką (starą maturzystką, bo zachciało mi się technikum..) i mam kupe nauki! Najgorsze jest to, że brakuje mi doby! Ten czas jest tak ograniczony, że nie mam czasu nawet na spotkanie z moim tż, a co to dopiero napisanie jakiejś notki. Chciałam Wam pokazać co aktualnie robię i jak to aktualnie u mnie wygląda ;)





Dla zainteresowanych co znajduję się na mym zawalonym biurku - ćwiczenia dotycząc sporządzania projektu i dokumentacji z wykonania prac wynikających ze sporządzanego projektu. Tak ekonomicznie mówiąc :D

Powiem Wam, że zaczyna powoli mnie to przerastać, w szkole każdy nauczyciel wymaga, po szkole uczysz się i odrabiasz wszelkie prace domowe nie domowe, dodatkowo zajęcia dodatkowe z matmy, polskiego i angielskiego, a gdzie w tym wszystkim chwila wytchnienia i relaksu? Ja czasem nie mam czasu kolacji zjeść, ba! ja nawet i o tym zapominam, że coś takiego też trzeba zrobić! Tak więc ciężko jest i to bez koloryzacji. Zajęcia dodatkowe muszę mieć, ponieważ akurat z tych podstawowych przedmiotów jakie są na maturze mam bardzo fajnych nauczycieli w szkole, u których na lekcjach nawet nie muszę być, bo to wcale nie odbije się na mojej wiedzy, tak więc mam dodatkową trudność. Poza tym jeszcze czeka mnie egzamin zawodowy, i to głównie tym ostatnio zaprzątam sobie głowę i ślęczę nad tym do późnej nocy. Już nie umiem się doczekać końca tej nauki - lipiec przybywaj!!

Trochę mnie boli fakt, że nie mogę do Was pisać, no bo umiem znaleźć na to czasu! W dodatku gdy widzę, jak liczba obserwatorów maleje, to już w ogóle mam poczucie winy, że nie jestem w stanie poświęcić godzinki dziennie na blogosfere. No ale są rzeczy ważne i ważniejsze, a skoro to od matury i zawodowego zależy moja przyszłość, to siłą rzeczy musicie zrozumieć.

Na koniec chciałam Wam tylko powiedzieć - czy poprosić, ruszył konkurs na fanpagu Diademu na najlepsze zdjęcie, tak więc i moje się tam znalazły:


oraz moje wiśniowe paznokcie



Jeżeli podobają Wam się moje zdjęcia to wystarczy kliknąć pod nimi "Lubię to!". Za każdy lajk serdecznie dziękuję ;)


Tymczasem żegnam się z Wami i wracam do pracy z nadzieją, że jednak nie zostawicie mnie wszystkie co? hehe 3majcie się cieplutko ;)

23 października 2012

Kulinarnie: muffiny budyniowe!

Jak już może wiecie, jestem antypiekarz w dosłownym znaczeniu tego słowa. Bo jak można ze zwykłego biszkopta zrobić zakalec ?! Aaale muffiny, to już inna bajka. To znowu jest wyjątek od reguły. Zazwyczaj piekę babeczki na jakąś okazję, bądź na czyjeś życzenie, czyt. moja mama bądź chłopak - straaszny łasuch! Odkąd zakupił mi blaszki na muffiny, próbuję coraz to częściej nowych przepisów. Poniższy przepis był testowany prze zemnie już kilka razy, więc jest dopieszczony maksymalnie jeśli chodzi o proporcje!




Muffiny budyniowe
Źródło: mojewypieki

Składniki na 12 muffinek:
  • ok 80g budyniu w proszku bez cukru np. waniliowy
  • 200 g masła
  • 2 duże jajka
  • 4 łyżki mleka
  • 140 g cukru pudru
  • 100 g mąki pszennej
  • 1/2 łyżeczki proszku do pieczenia
  • 1/4 łyżeczki sody oczyszczonej

Proszek budyniowy przesiać z mąką, sodą i proszkiem. Odłożyć.

Masło (wcześniej wyciągnięte z lodówki, w temp. pokojowej) utrzeć mikserem na jasną, puszystą masę. Dodać cukier, ucierając. Wbijać jajka, jedno po drugim, ucierając po każdym dodaniu. 

Dodać mleko oraz wsypać przesiane suche składniki. Wymieszać szpatułką do połączenia.
 
Standardową formę do muffinek wyłożyć papilotkami. Ciasto rozdzielić pomiędzy papilotki, wyrównać.
Piec w temperaturze 170ºC przez około 20 minut lub do tzw. suchego patyczka. Wystudzić na kratce!



Na zdj widać niewymiarowo wyrośnięte muffiny - wina różnej wielkości papilotek ;)

Kilka kostek czekolady (rodzaj wg upodobania) rozpuścić i polać nim muffiny. Na wierzch można dodatkowo przyozdobić polewę kolorowymi cukierkami.  




No i jak - skuszone? Jak tak, to dajcie znać jak Wam wyszło, albo przyślijcie fotkę na mojego meila Waszych słodkich perełek! 3majcie się cieplutko i Smacznego!


15 października 2012

Diadem lakier do paznokci Wiśniowy sad nr 81




Producent: Diadem

Produkt: lakier do paznokci

Opis/Obietnica producenta:
x Hipoalergiczny.
x Nie zawiera toulenu, żywicy formaldehydowej, DBP, kamfory.
x Łatwo się rozprowadza, tworząc jednolitą powierzchnię bez smug.
x Optymalna trwałość.
x Odporny na uderzenia dzięki zawartym molekułom.
x Krótki czas schnięcia.
x Równomierne starzenie się. [ źródło: www.diadem.com.pl ]

Cena/Pojemność: 11,90zł / 12ml

Gdzie kupić? na stronie internetowej diadem.com.pl




Moja recenzja

Lakierek który dostałam od firmy Diadem na spotkaniu bloggerek już na dzień następny gościł na moich paznokciach, ale powiem szczerze, nie jednokrotnie go testowała. Dlaczego? O tym później, zacznijmy jednak od plusów!

Mój lakier nosi baaardzo ładną nazwę - Wiśniowy sad. Na starcie ogromny plus za polskie i jakże kreatywne nazewnictwo lakierów (dla przykładu: nr 01-Koktajl malinowy, nr 25-Delikatna magnolia, nr 222-Gołębi popiel, nr 100-Błekit van Gogh'a, nr 80-Czerwień Marilyn). W dodatku wybór lakierów jest przeogromny - jest ich ponad 100 kolorów! Tak, gama kolorów naprawdę imponuje.


Pędzelek jest wręcz idealnej wielkości/proporcji co pozwala nam dokładnie i precyzyjnie pomalować płytkę paznokcia. No i konsystencja jest nie za gęsta ale nie za rzadka, co oznacza, że nie ma szans na jakiekolwiek smugi. Zakrętka jest kwadratowa, czyli kolejna wygoda trzymania go w rękach.


Ale przejdźmy do działania! Dla mnie lakier powinien spełniać 3 podstawowe funkcje - dobrze się nakładać, szybko schnąć no i przede wszystkim być w miarę trwałym. Tutaj mamy do czynienia z lakierem, który jest hipoalergiczny (pierwszy raz słyszę, że takowe lakiery są!), bez toluenu i żywicy formaldehydowej DBP i kamfory. Tak więc firma kosmetyczna Diadem się baaardzo postarała, aby każdy kosmetyk był na swój sposób wyjątkowy i szczególny.


Ale co z tą trwałością? Tutaj baaaardzo kiepsko. Niestety, ale już na drugi dzień widać było przetarte końcówki - baardzo ledwo, natomiast po dwóch dniach no nie dało się ich już nie zauważyć, paznokcie wyglądały mało estetycznie. Szkoda, wielka szkoda, bo kolor jest prześliczny, taka zakłamana czerwień, a jednak coś z wiśni.

A co do zmywania lakieru - bomba! Pierwszy raz po czerwono/wiśniowym lakierze nie miałam upapranych całych palców! Wystarczyło parę razy przejechać wacikiem i po wszystkim!

A teraz pora na zdjęcia lakieru w akcji (tutaj nastał mój szloch, moich pięknych długich pazurków już nie ma ;(( ale mną się nie przejmujecie, podziwiajcie!)














+ gama kolorów - setka!
+ wygodny pędzelek
+ wygodna nakrętka
+ hipoalergiczny
+ cena a pojemność

- trwałość



Zachęcam do zapoznania się z tą firmą kosmetyczną, mają naprawdę niezłe produkty w odpowiednich cenach. A teraz pragnę pocieszenia - kto razem ze mną będzie tęsknił za tymi pazurkami? Niestety, ale chyba prędko nie zobaczycie moich pazurkowych wyczyniań, zważywszy że moje obecnie małe szpony są straaaaaaaaszne! Dobra, to się wyżaliłam, koniec marudzenia!
Jak tam przeżyliście poniedziałek? Udanego tygodnia życzę! Buziaki ;*



12 października 2012

Tylko powiedz czego chcesz...

..no powiedz czego chcesz. I nieważne co to jest, i nieważne gdzie to jest..


Cześć dziewczyny! Od tego muszę zacząć tego posta po tak długiej przerwie. Tłumaczyć się nie zamierzam, więc możecie być spokojne, bo kogo co obchodzi dlaczego mnie nie było, czy to z powodu lenia, czy braku Internetu a może przyczyn odemnie nie zależnych. To nie jest tutaj ważne..

Ale na wstępie mogę Wam w kilku zdaniach powiedzieć co u mnie - bo zmian nastąpiło wiele. Minął miesiąc szkoły, w tym roku piszę maturę, i praktycznie codziennie gdzieś pędzę. Od tygodnia chodzę na rehabilitację, z moim kręgosłupem w dalszym ciągu nie jest dobrze. No i dołączyłam do grona okularnic, i na nosie noszę cudowne dwa szkła (których tak naprawdę nie lubię), więc jednym słowem - oślepłam. No i rzecz najgorsza - moje przepięknie długie (jak dla mnie) paznokcie się połamały ;( Najpierw poszedł kciuk, później serdeczny więc pościnałam wszystkie. A teraz tylko marzę, żeby jak najszybciej mi odrosły, bo krótkie nie podobają mi się w ogóle.

Nadeszła jesień - pora roku prze zemnie najmniej lubiana, to i chandra oraz leń dopada, niestety. Btw jest ktoś, kto lubi jesień ?! Ciągle zimno, za oknem szaro i buro, niiee, to zdecydowanie nie moje klimaty. No a że od miesiąca nie miałam czasu (ani chyba ochoty ;o) pójść na zakupy, dzisiaj (z małym pretekstem - na pocieszenie, bowiem dzień mam podły) wybrałam się na małą przechadzkę. Oto co sobie przywłaszczyłam.

Co bym pod wieczór miała co robić grzejąc się przy kominku ;)




No i mała zapowiedź kosmetyków Diadem, które w najbliższym czasie uraczę Was bogatą recenzją :)






Tymczasem to wszystko, napiszcie koniecznie jak tam wasze samopoczucie i jak sobie radzicie z jessienną aurą? Buziaki ;*

ps. Już widzę, że blogger szwankuje, i zdjęcia stoją nierówno, pomimo, że ustawiłam je wszystkie tak samo.. ehh
Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...