23 grudnia 2013

Wesołych Świąt!


W końcu znalazłam chwilę by na spokojnie usiąść na dupie (dosłownie!) i korzystając z tej okazji złożyć Wam życzenia :) Przy okazji pochwalić się swoją grubaśną choinką oraz tą elegancką świecącą w moim mieście. Zresztą sami zobaczcie:




Uwielbiam patrzeć na choinki nocą! One mają w sobie tą magię. Człowiek potrafi się w tym momencie nieźle zadumać i pogrążyć we własnych myślach. Takie zatrzymanie się w czasie - magia!

Kochani chciałabym życzyć Wam z okazji Świąt Bożego Narodzenia magii miłości, ducha spokoju i ogromnych prezentów (duże dzieci też tego potrzebują!). Aby te Święta dały Wam wiele radości, aby emocje związane z bieganiną przygotowań świątecznych opadły i nastała tylko miła i przyjemna atmosfera w gronie najbliższych. Życzę Wam wszystkiego dobrego!



ps. krem poleci do angelikaa172 - odezwij się do mnie proszę na meila!

18 grudnia 2013

Oddam byle szybko!

Dziewczyny pamiętacie mojego posta o kremie który zrobił mi na twarzy piekło? No cóż, nie miałam na tyle odwagi, by po raz trzeci nałożyć go na twarz.. Ale to raczej jest zrozumiałe. Niemniej jednak pod tym postem większość z Was była zdziwiona działaniem tego kremu.. Więc postanowiłam go oddać jednej z Was. Tylko uwaga - krem jest ważny do lutego 2014! Więc czym prędzej musi wejść w posiadanie jednej z Was i natychmiast zacząć swoją powinność :)


Nie ma co wydziwiać - wystarczy, że jesteście obserwatorkami mojego bloga i/lub lubicie mój fanpage który znajdziecie w pasku bocznym mojego bloga. Zgłaszajcie się w komentarzu z chęcią przygarnięcia tego małego diabełka :) Czas macie do końca piątku tj. 20.12.2013r. Chciałabym to w sobotę wysłać i być może jeszcze przed Świętami jedna z Was go dostanie :)


Tymczasem udanego dnia życzę!
Maggie

15 grudnia 2013

Mały wielki problem z włosami.

Cześć dziewczyny :* Jak się trzymacie tydzień przed świętami z taką pogodą za oknem? No tak, nadchodząca zima w tym roku na pewno nas już nie rozpieści.. Niemniej jednak dzisiaj będzie trochę o włosach ;) Tak, o swoich włosach rzadko piszę na blogu - dlaczego? A no dlatego, że od dobrych kilku lat nie potrafię sobie z nimi poradzić. Odkąd są długie i farbowane cierpią na stałą suszę i rozdwajanie. Używałam już tyyyyyylu kosmetyków, ojj dużo. Aaaale dzisiaj będzie typowo luźny post włosowy!

Około półtora miesiąca temu spotkałam się z blogerową koleżanką :) Tak, w końcu miałyśmy okazję spotkać się na żywo i trochę ze sobą porozmawiać. Sandra jest niebywale miłą i sympatyczną osóbką. Z zawodu jest fryzjerką, więc przy okazji wzięła pod swoje skrzydła moje włosy. Hehe ja również mam uprzedzenie do fryzjerów, ale Sandra wzbudziła we mnie zaufanie - u niej 1cm to 1cm a nie 5. I tym oto sposobem nie tylko miałam okazję spotkać się z Sandrą ale również podciąć swoje włosy które były w tym czasie w opłakanym stanie!

Niestety zdjęcia nie wyszły najlepszej jakości, więc byłam zmuszona oddać je obróbce, więc to, że one tak lśnią i błyszczą jeszcze niczego nie dowodzi.. Poniżej zdjęcie przed "ostrym" cięciem :D A pod nim zdjęcie po obcięciu :)



Sandra była na tyle uprzejma, że wyczarowała mi COŚ na głowie, co nie bardzo umiem sobie przypomnieć jaka była tego nazwa.. Sandra przypomnij!



A na koniec jeszcze zdjęcie porównawcze przed i po.


Po półtora miesięcy od obcięcia końcówek (i grzywki, ale ona tutaj nie ma znaczenia) widzę znaczną różnicę i widzę co sprawiło, że moje włosy stały się na końcach sianem. Pomimo, że do końca się tego nie wyzbywałam, to widać znaczną różnicę. Może tutaj Was tym zdziwię, ale to wszystko sprawka jedwabiu od Green Pharmacy. Wykończyłam go do końca zanim włosy podcięłam i teraz używam (i chyba do końca życia zostanę mu już wierna - był ze mną od początku z małą przerwą tego jedwabiu) CHI i jest o niebo lepiej! Czuję, że mam włosy a nie słomę.

Moim włosom daleko do ideału i włosomaniaczką na pewno nigdy nie zostanę, ale staram się, naprawdę się staram cokolwiek z nimi robić aby było im dobrze. Jeżeli chodzi o moją długość to zapomniałyśmy ją z Sandrą zmierzyć, aczkolwiek ja od dawna już tego nie robię. Są długie i chcę, aby jeszcze trochę urosły, natomiast póki co zależy mi na zejściu z farby do swojego naturalnego koloru. Jestem w 1/3 drogi do uzyskania tego i mam nadzieję, że pewnego dnia nie najdzie mnie ochota do ścięcia włosów na krótko!

Dziękuję Sandra jeszcze raz za pomoc, za radę i ciepłe słowa! No i mam nadzieję, że jeszcze nie jeden raz się spotkamy :) A wam kochane życzę udanej niedzieli! Mi nie pozostaje nic innego jak gorący kubek herbaty z imbirem oraz dobry film na niedzielne popołudnie :)


Buziaki,
Maggie



8 grudnia 2013

Mikołaj! Czyli Mikołajki z Hexx i inne podarunki

W piątek obchodziliśmy Mikołaja - byłyście grzeczne? Hehe, to pytanie prześladowało mnie przez caaałe dzieciństwo. I teraz powiem szczerze trochę mi tego brakuje, a najbardziej to oczywiście prezentów! Ale w tym roku miałam przyjemność dostać aż dwa, z czego jestem niesamowicie szczęśliwa ;) Pierwszy prezent wysłała mi Lila ;) Był to prezent w ramach udziału w Mikołajkach z Hexx. Oto co dostałam:



Pięknie zapakowany prezent w pudełkowe serduszko ;)


A w środku znalazłam trzy rzeczy, czekoladę i krótki liścik.




Catrice camouflage - korektor na który czaiłam się już od dawien dawna, niestety odcień jest dla mnie za ciemny.


Pędzel do różu Elite - mam już swój ulubiony pędzel do różu, więc ten będę musiała inaczej wykorzystać.


Eveline balsam antycellulitowy - nienawidzę balsamów, kolejny balsam do odłożenia go na półkę.



W regulaminie zabawy Mikołajkowej jest napisanie posta z 'pochwaleniem' się zawartością paczki, więc pragnę napisać kilka zdań. Dostałam korektor, który nie był trafiony jeśli chodzi o odcień, pędzel do różu który chyba każda z nas posiada, bo jest to niezbędnik w codziennym makijażu. Szkoda, że nie dostałam pędzla do bronzera czy rozświetlacza o którym pisałam w Karcie informacyjnej, ale myślę, że spróbuję tym pędzlem pobawić się z rozświetlaczem. No i balsam do ciała.. Napisałam, że nie chciałabym dostać żadnego balsamu.. Zdaję sobie z tego sprawę, że stałe czytelniczki mojego bloga dobrze wiedzą, że ja nienawidzę balsamów :) Ale Lila widocznie pokierowała się inną informacją (tak przypuszczam), że walczę z rozstępami. No tak, z rozstępami a nie cellulitem (chyba, że to jest jedno i to samo ?! ...). Jest to oczywiście zabawa, więc podeszłam do tego bardzo przyjaźnie i na spokojnie. Paczka mnie nie zachwyciła (podobnie jak zresztą moja Lilę), ale wiem jak strasznie trudne jest dobieranie kosmetyków na potrzeby osoby której się kompletnie nie zna. 

Wiem również, że pojawiło się mnóstwo problemów, zażaleń i pretensji jeśli chodzi o zabawę Mikołajkową, i najbardziej boli mnie to, że obrywa się Hexx, która tą akcję wymyśliła i nią pokierowała. Prawda jest taka, że odwaliła kawał dobrej roboty, a niestety niektóre osoby nie potrafią sprawiedliwie i z szacunkiem do drugiej osoby się bawić. Niemniej jednak Hexx chciałabym Ci z tego miejsca podziękować, że mogłam brać w tym udział - jesteś wielka! ;*


Oprócz prezentu Mikołajkowego z Hexx otrzymałam mały ale jakże uroczy prezent od mojego przyjaciela - sami zobaczcie!


 Uroczy przesłodzony kubek <3 (a w tle lekarstwa - taaak, od tygodnia leczę się!)


 Moja ulubiona świeca zapachowa mm <3
 

I dwie nowe herbatki - ta z imbirem jest zaskakująco dziwnie dobra! Polecam ;)


I tak wyglądają moje nowe nabytki za które bardzo dziękuję ;* A jeśli chodzi o to co u mnie słychać - porwał mnie wir studiowania! Hah nie sądziłam, że kiedykolwiek powiem, że doba ma za mało godzin.. Naprawdę ciężko mi jest z czymkolwiek się wyrobić. Ale za dwa tygodnie Święta, więc powinno nastać trochę spokoju i stabilizacji. Tymczasem życzę udanej niedzieli, buziaki!


16 listopada 2013

Aaaaaaaaa pali się !!



Aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa pieczeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeeee! Piecze mnie twarz! Zresztą sami zobaczcie co się stało:




Ta historia będzie bardzo krótka - wczoraj użyłam pierwszy raz ten krem...




...i wieczorem posmarowałam nim twarz. Owszem czułam pieczenie, ale jakoś nie miałam czasu, żeby poświęcić mu więcej uwagi (a już na pewno nie spojrzeć w lustro..). Dzisiaj posmarowałam nim buzie po raz drugi i pieczenie było z podwójną siłą - tym razem miałam czas na spojrzenie w lustro - gdy to zrobiłam łzy napłynęły do oczu i pomieszały się z przerażeniem z nich.

Nie wiem co jest grane. Takie podrażnienie i pieczenie zdarzyło mi się już drugi raz w życiu, przy czym pierwszy krem był oliwkowy - i wiem już, że na oliwki moja twarz źle reaguje, ale tutaj!? Przecież to lekki krem nawilżający! Ehh

Tak, jest to info dosłownie sprzed kilku minut, na twarzy pojawiło się jeszcze więcej czerwonych i bardziej intensywnych plam, ale głównie są one na policzkach. Po kilkunastu sekundach poczułam pieczenie i prędko cyknęłam foty po czym zmyłam twarz wodą i nałożyłam krem Nivea. Czuję lekkie ukojenie, ale dalej lica są piekielnie czerwone..



27 października 2013

Tydzień w zdjęciach (16)



Chyba sięgnęłam blogowego dna - mój ostatni post to Twz! Aaaaaa. Dlaczego doba nie ma więcej godzin?! Ale widzę po innych blogach, że nie tylko ja mam ten problem. Z niczym się nie wyrabiam i nie nadążam, na wszystko brakuje mi czasu! Ubrania do prasowania sięgają sufitu - szafki straszą pustkami, blog straszy moją nieobecnością, uczelnia goni z materiałem, w domu dziecko krzyczy "choć"! Nie umiem nic na to poradzić, staram się, ale coś mi nie idzie. Ostatnio nawet zaczęłam czytać książkę "Zamknij się, przestań narzekać i zacznij żyć". Może nie trafia ona do mnie w 100%, ale na pewno można tam znaleźć kilka słów prawdy o sobie, o ludziach. Szczerze polecam tą książkę osobą, które tak jak ja nie dawały sobie rady z "życiem", ta książka potrafi podbudować i dać kopniaka do działania.




1/ nowa Milka - nic nadzwyczajnego...
2/ moje dwa szkraby <3
3/ moja ulubiona gra na fejsie - Farma :D
4/ niedzielna kawa i muffiny które wczoraj upiekłam ;)


1/ z pt na sob byłam na maratonie filmowym z horrorami - a dzięki Blackowi mogłam normalnie funkcjonować przez całą sobotę!
2/ czarna magia.. ehh
3/ najlepszy kubek z jakiego kiedykolwiek miałam okazje pić herbatę - kubeczek od Sandry :*
4/ kieliszek wina - osiągnęłam kres swojego załamania się, i musiałam jakoś odreagować.




Jak widzicie moje nastawienie do życia ostatnio jest tragiczne, ale gorzej już być nie może, więc teraz będzie już tylko lepiej ;) Poproszę o otuchę dziewczyny! Miłej niedzieli ;*


20 października 2013

Tydzień w zdjęciach (15)




1/ szał zakupów i kuponów na miniony weekend - naturalnie nic nie kupiłam :D
2/ to taka mała garstka moich studiowych książek...
3/ pierwszy raz w życiu miałam okazje uczestniczenia w pokazie mody! 
4/ paaaaaaczucha od mojego cudownego Kempka ;*


1/ ogromne ciasto ślimacze cynamonowo czekoladowe - istna bomba cukrowa, jak dla mnie za bardzo!
2/ aaa no i jest październikowy glossybox ;)
3/ skrawek mojej uczelnianej czarnej magii...
4/ piękna złota jesień! (chociaż nie jest to moja ulubiona pora roku, to takie widoki zapierają mi dech w piersiach!)


1/ ostatnim czasy mój ulubiony sklep, chociaż ja sama z niego jeszcze nic nie wyniosłam :D
2/ najpyszniejsza czekoladka jaką miałam zaszczyt gościć na moim podniebieniu!
3/ wykrojone zębami w andrucie serce przez mojego faceta ;) 
4/ makijaż na niedzielę, najpiękniejszy kolor na świecie!





Dzisiaj (i w ogóle ostatnio) mam napięty plan - nauka, opieka nad dzieckiem do powrotu mamy, mecz hokeja, czas ze swoim tż i spać, bo jutro poniedziałek, a ja nienawidzę poniedziałków! Też tak macie? Wrr.. Tymczasem życzę udanej niedzieli ;*



16 października 2013

Legendarna szczotka do włosów czyli Tangle Teezer




Producent: Tangle Teezer

Produkt: szczotka do włosów

Opis/Obietnica producenta: " Compact Styler, kompaktowa wersja popularnej szczotki Tangle Teezer, idealna do torebki lub w podróży.
Szczotka Tangle Teezer jest najlepiej sprzedającym się i najczęściej nagradzanym produktem do pielęgnacji włosów.
Dzięki zastosowaniu innowacyjnego kształtu ząbków ze specjalnego elastycznego tworzywa, szczotka działa niewiarygodnie delikatnie i skutecznie.
Zalecana także do rozczesywania włosów cienkich i zniszczonych, przedłużanych, peruk, afro.
Szczotka Tangle Teezer dostosowuje się do włosów, nie ciągnie splątanych kosmyków, czesze delikatnie zapewniając gładkie i lśniące włosy w mgnieniu oka. Codzienne szczotkowanie włosów szczotką Tangle Teezer wpływa na zwiększenie ich połysku! Szczotki Tangle Teezer można używać do rozczesywania włosów suchych oraz mokrych." [ źródło: www.sklep.tangle-teezer.pl ]

Cena: 65zł

Gdzie kupić? sklepy niestacjonarne, allegro, www.sklep.tangle-teezer.pl



Moja recenzja

Moja wersja TT to Tangle Teezer compact styler shaun the sheep. Kupiłam ją pod pretekstem "no przecież i tak kiedyś muszę ją wypróbować". Więc była nabyta z nieokiełznanej ciekawości i pod wpływem impulsu. Czy legendarna szczotka TT podbiła moje serce? A czy może i dla mnie jest to must have?


Zacznę od tego, że miałam problem w wyborze szczotki. Na rynku jest już tyle rodzai oryginału TT jak i podróbek, że naprawdę miałam nie lada dylemat. Jednak zdecydowałam się na oryginał, a jak już porządnie to wraz z "pokrywką", żeby mi szczotka służyła na wieele, wieele lat. Później przyszedł problem co do wyglądu. Ha! I tutaj była niezła zabawa. Ale jak widzicie wybrałam bardzo ładną szatę z której jestem absolutnie zadowolona i uważam, że jest wręcz urocza!


Jak widać szczotka jest delikatnie falowana po bokach dzięki czemu dobrze leży w dłoni. Nie jest ani za mała, ani za duża - nie zdarzyło mi się jeszcze, żeby szczotka wyleciała mi z rąk czy inne tego typu epizody.. Jak również widać na zdjęciu w środku szczotki mamy małą dziurę - dzięki niej mamy pewność, że nasza "pokrywka" (zabijcie mnie, ale nie wiem jak mam to nazwać!) jest dobrze wsadzona i żadne igiełki nie powinny wystawać.


Tak, legendarna szczotka do włosów podbiła i moje serce. To jedyna szczotka która jest w stanie rozczesać dosłownie każdy kołtun na mojej głowie! To jedyna szczotka, która jest w stanie rozczesać moje włosy bez bólu! Nie wyobrażam sobie teraz czesać włosów inną szczotką czy broń boże grzebieniem! Mam nadzieję, że będzie mi służyć na długie lata, aczkolwiek ostatnio zauważyłam, że igiełki po bokach lekko się wyginają. Ale jest to wina tego, że "pokrywka" jest minimalnie za mała i za mały ma ten daszek po bokach, że nie zawsze wszystkie igiełki zakrywa.



+ rozczesuje każdy kołtut
+ rozczesuje włosy bez bólu
+ idealnie trzyma się w dłoni
+ ma urocze owieczki! :)
+ zmieści się do każdej torebki
+ jest leciutka

- cena
- dla niektórych dostępność



Zdaję sobie sprawę, że dla niektórych to tylko kawałek plastiku, ale mogę sobie też rękę uciąć, że mówią to osoby, które w życiu tego kawałku plastiku w ręce nie miały. Wiem z własnego doświadczenia ;) I nie jest też tak, że straciłam głowę dla tej szczotki, uważam, że jest to bardzo pomocny gadżet - tak też pozwolę sobie go nazwać. I mnie osobiście znacznie ułatwia życie. No i powiedzcie, że moje owieczki! nie są urocze? :D


Pozdrawiam,
Maggie


30 września 2013

Tydzień w zdjęciach (14)




1/ nie lubię jabłek.. ale cały czas próbuję je polubić.
2/ kupiłam sobie kwiaty pogrzebowe - no wiecie, w razie jakbym zawału dostała w 1 dzień na uczelni ;)
3/ olejek arganowy? ha ha dobre żarty :D
4/ nowa bluza, raz schodzona i sami zobaczcie co się z nią stało - porażka! 90zł w dupie.



1/ ha ha tą gazetę kupiła chyba każda kobieta na terenie Polski..
2/ indeks dostałam a to oznacza, że jednak żyję :D
3/ najlepsza seria książek EVER! Polecam!
4/ aa zrobiłam sobie akademicki kalendarz :D



Ogólnie rzecz biorąc to chyba bierze mnie choroba, bo leżę właśnie w łóżku osłabiona z 36 st temp, gardło mnie straszliwie boli i nie mam na nic siły. Nie ma co ukrywać, wakacje też już się kończyły, czas na ostrą naukę i korzystną pracę. Ciekawe co to będzie :)


Buziaki,
Maggie!


24 września 2013

Brzoskwiniowy przejemniaczek od Golden Rose Paris




To mój jedyny lakier z serii Paris ale jednocześnie najulubieńszy jeśli chodzi o tło do zdobień. Solo rzadko kiedy nim maluje paznokcie, bo w moim odczuciu jest niezauważalny na dłoniach, a ja lubię żywe kolory ;) Niemniej jednak uwielbiam go za jego niską cenę i mega trwałość - po 5-6 dniach dopiero starte końcówki. Fajny pędzelek, szkoda tylko, że buteleczka jest w kształcie piramidy, bo po ubyciu połowy lakieru bardzo ciężko mi się go już wydobywa. Ale wybaczam mu to :D Na zdjęciach widać prześwitujące końcówki, czego na żywo po dwóch warstwach nie ma, dopiero na zdjęciach to zauważyłam...









No więc jak - przyjemniaczek z niego czy nie bardzo? Ni to nude ni to brzoskwiniowe, co o tym sądzicie?


Pozdrawiam,
Maggie


19 września 2013

Iwostin, Laboratorium Aspiria, krem przeciw nadmiernej potliwości





Producent: Iwostin

Produkt: krem przeciw nadmiernej potliwości

Opis/Obietnica producenta: "Zapewnia bezpieczne i równocześnie skuteczne działanie przeciwpotowe. Łagodzi i koi oraz zapobiega podrażnieniom skóry. Na długo pozostawia uczucie suchości i odświeżenia.
Polecany do stosowania na wszystkie partie ciała ze wzmożonym wydzielaniem potu. Odpowiedni także dla skóry wrażliwej i alergicznej." [ źródło: www.iwostin.pl ]


Cena/Pojemność: w zależności od apteki 15-19zł / 40ml

Gdzie kupić? Apteka



Moja recenzja


"Zabezpieczaczy" przed potem szukam bardzo intensywnie. Po wszystkich specyfikach drogeryjnych przerzuciłam się na te apteczne. I tym razem padło na krem. Czy poradził sobie w walce z potem?


Zacznę od tego, że jest to bardzo łagodny krem, który nie podrażnia - mam tu na myśli szczególnie te sytuacje kiedy mamy wydepilowaną pachę i możliwość komfortu właśnie dzięki temu kremu (niestety niektóre kulki antypotowe mnie podrażniały...). Tak więc dobra alternatywa po goleniu. Jest on pieruńsko wydajny, wystarczy dosłownie odrobinka (tyle ile wydać na zdjęciu) aby posmarować obie pachy.


Tubka jest mięciutka dzięki czemu bardzo łatwo można wycisnąć odpowiednią ilość kremu. Krem jest dosyć zbity i raczej bezzapachowy. Ogromny plus za to, że jest hipoalergiczny. Jest przeznaczony do stosowania na wszystkie partie ciała - ale ja używałam go tylko pod pachy. No i idealny dla skóry wrażliwej. Wszystko pięknie ładnie - ale co z działaniem? Poradził sobie ale bez rewelacji. Niestety moje pocenie się nie ustąpiło i to zarówno w okresie zimowym jak i letnim. Jedyne co, to zniweczył nieprzyjemny zapach, ale 'mokra pacha' dalej była mokra..




+ idealny dla skóry wrażliwej
+ niweluje nieprzyjemny zapach
+ max wydajny!
+ nie roluje się pod pachami
+ szybko się wchłania

- nie poradził sobie z moją potliwością


Nie odradzam i zarazem nie polecam - potliwość to dla każdej z nas osobista sprawa. Mnie nie pomógł, ale może właśnie Tobie on spasuje? Jeżeli macie ochotę wypróbować ten krem to zapraszam do zakładki Wymianka. Tymczasem ja w dalszym ciągu poszukuję czegoś odpowiedniego na mój życiowy problem. Może polecacie coś dobrego z tej dziedziny? Help!

Buziaki,
Maggie


16 września 2013

Maggie radzi: zmywanie brokatu z paznokci nie musi być problemem!



Dzisiejszy post nikogo raczej nie zdziwi, bo jest to najpopularniejszy i najłatwiejszy sposób na radzenie sobie z brokatem na paznokciach. Niemniej jednak, może znajdzie się grono takich osób, którym ten post ułatwi życie ;)


Potrzebujemy:
  • zmywacz do paznokci (proponowałabym bezacetonowy)
  • płatki kosmetyczne
  • folia aluminiowa
  • nożyczki


Krok 1
Każdy płatek kosmetyczny tniemy na pół tworząc półksiężyce, a folie aluminiową rozrywamy na prostokąty.


Krok 2
Płatek kosmetyczny moczymy w zmywaczu i zawijamy na paznokciu.


Krok 3
Następnie na płatek nakładamy folię aluminiową i zawijamy mocno wokół palca.


Krok 4
W zależności od tego jak dobry mamy zmywacz (np. u mnie Isana zmywa kiepsko) musimy odczekać kilka minut, aż zmywacz namoczy nam paznokieć. U mnie to trwa z kilka minut. Moja rada to przy ściąganiu mocno przycisnąć folie do palca i szybkim ruchem pociągnąć. Wtedy jest większe prawdopodobieństwo ściągnięcia całego lakieru. Jak widzicie na zdjęciu musiałam za krótko trzymać zmywacz, albo była to Isana ;)


Krok 5
Ale nie ma tego złego co by na dobre nie wyszło. W razie takiego obrotu sprawy wystarczy zmoczyć kolejny płatek i zmyć lakier. Na pewno zmyje się bezproblemowo dzięki wcześniejszemu namoczeniu. Ewentualnie można z powrotem włożyć palucha do folii.


Krok 6
Na koniec wytrzeć resztki po brokacie i paznokieć czysty ;)



A tak prezentuje się cała dłoń w folii:


Oraz po całym domowym zabiegu:




Dzięki temu nie musimy zdzierać brokatu z paznokci co dla niektórych jest co najmniej drażniące, bądź nawet można odczuwać ból z tym związany. Cały zabieg trwa od 5-10min, jest łatwy i skuteczny! Ameryki tym nie odkryłam, niemniej jednak może kiedyś dla kogoś ten post okaże się przydatny ;)


Pozdrawiam,
Maggie


ps. proszę nie zachwycajcie się moimi paznokciami, iż jest mi tak smuutno jak na nie patrzę! Paznokcie dalej się rozdwajają i byłam zmuszona je ściąć ;( Dopóki nie znajdę skutecznego sposobu na walkę z rozdwajaniem, to nie dam rady ich tak długich nosić.

13 września 2013

Mój pierwszy GlossyBox!




Tak, to mój pierwszy GlossyBox! Ahh te oczekiwanie na przesyłkę i podekscytowanie co znajduje się w środku! Uwielbiam to uczucie :D Nie przedłużając ogólnikowo pokażę Wam co znalazło się we wrześniowym boxie, a za jakiś czas będzie post z recenzjami produktów.



Rabat -30% od Yves Rocher
 
 

We wrześniowym boxie dostajemy tylko jeden pełny produkt którym jest eyeliner od Be a Bombshell, oraz jeden prezent czyli próbka wody toaletowej o pojemności 1,2ml (!) o nazwie Just Cavalii który pachnie obłędnie! Ja osobiście gustuję w takich zapachach! Pozostałe produkty to odżywka Daily od Artego o bardzo dziwnym zapachu, peeling do ciała z glinką marokańską od Yves Rocher, balsam z masłem shea od Organique który przesłodko pachnie (kto wie, może dzięki niemu zacznę się systematycznie balsamować ;)) oraz emulsja Initiatic od Lierac.

Tak naprawdę z żadnym z tych kosmetyków nie miałam nigdy do czynienia, ani z ich firmami, także mam nadzieję, że to będzie miła przygoda ;) Co do zapachu - już obmyślam plan zakupu tej wody :D
Jak Wam się podoba wrześniowy GlossyBox?


Pozdrawiam,
Maggie





Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...