13 maja 2014

WYNIKI !

Dzisiaj krótko i na temat!


Pierwszą nagrodę otrzymuje Kinga !


Drugą nagrodę otrzymuje Chelsea Lena !



Trzecia nagrodę otrzymuje immenseness90 !


Dziewczyny bardzo Wam gratuluję i czekam na Wasze dane do wysyłki do niedzieli!
Tymczasem miłego wieczoru i udanego tygodnia ;*




8 maja 2014

Mój pierwszy raz z Yves Rocher!

Czyli szampon do włosów zwiększający objętość - idealny do włosów cienkich i delikatnych. Tak naprawdę z marką Yves Rocher nigdy nie było mi po drodze. Nie to, żebym miała jakieś uprzedzenia, ale ja po prostu nie lubię ich sklepów stacjonarnych! Są niesamowicie małe i ciasne, a gdy wchodzę żeby coś pooglądać to Panie pracujące zawsze mi się narzucają. Niemniej jednak ten zakup był nie dość że spontaniczny tak również ekspresowy. Za pozytywną recenzją Anwen weszłam do sklepu, chwyciłam w dłoń uprzednio wypatrzony szampon i szybkim krokiem podeszłam do kasy - równie szybkim krokiem wyszłam ze sklepu.


Szampon okazał się świetnym oczyszczaczem. Używałam go raz w tygodniu - zazwyczaj wypadało to w niedzielę, taka niedziela dla ciała, skóry i włosów. Jego zapach był przyjemny, lekko ziołowo miętowy i przyjemnie orzeźwiający. Powiem tylko tyle - sama przyjemność dla mojej skóry głowy i włosów ;)


Duży plus za korek i butelkę! Naprawdę, wygląd i kształt strasznie mi się spodobał. Przedewszystkim za sprawą dosyć przezroczysto zielonej barwy widać było ile zostało nam szamponu w butelce. Mnie osobiście taka "funkcja" jest potrzebna do szczęścia, bowiem nie muszę nie potrzebnie przy denku panikować, że skończył mi się szampon! Korek natomiast okazał się trudny w otwieraniu (czasami musiałam w tym celu użyć zębów :|).. Natomiast otwór idealny, ponieważ nie wylewało się z niego za dużo ani za mało szamponu.


Żeby nie było już tak kolorowo przejdźmy do jego działania. Objętość? Zapomnij. Nie wierzę w takie obietnice producentów, więc kupując szampon na wstępnie nie liczyłam na czuprynę do niebios. No niestety. Natomiast gładkie i błyszczące włosy po umyciu - zawsze.


No i niestety, ale muszę napisać o jeszcze jednej, dosyć nie miłej sprawie. Bowiem szampon wywołał na mojej skórze głowy łupież ;( I to nie na początku, tylko pod koniec użytkowania! Jestem wściekła, bo do tej pory nie potrafię go u siebie zlikwidować, no ale skąd mogłam wiedzieć! Na szczęście nie wywołał żadnych podrażnień czy przesuszenia włosów, no ale ten łupież totalnie go u mnie dyskwalifikuje.



Szampon okazał się naprawdę dobrym szamponem, ale niestety u mnie na koniec wywołał łupież. Ale nie sprawia to, że Wam go nie polecam, bo z tego co słyszałam/czytałam to u innych dziewczyn sprawdza się naprawdę dobrze! Znacie, lubicie, nie lubicie? Podzielcie się ze mną swoją opinią! Ja w dalszym ciągu szukam szamponu idealnego. Dłuuga droga przede mną..

3majcie się cieplutko, buziaki!


6 maja 2014

Kosmetyczny świat dla faceta? Żebyś się nie zdziwiła!

Z moich skromnych obserwacji wynika, że faceci dzielą się na dwie grupy - pierwsi uważają mydło i szczoteczkę do zębów za zupełne minimum i drugich, którzy nie lubią przepychu, ale wiedzą co zrobić by dobrze wyglądać no i przede wszystkim - bardzo dobrze pachnieć :D Na szczęście mój facet należy do drugiej grupy, aczkolwiek (!) pamiętam go za czasów mydełka i szczoteczki..

Dzisiaj przedstawię Wam kilka męskich kosmetyków marki Bond. Ogólnie rzecz ujmując odkąd jesteśmy razem, kosmetyki męskie la mojego faceta kupujemy wspólnie. Na szczęście gustujemy w tych samych zapachach, więc panuje pełne porozumienie. Niemniej jednak niektóre kosmetyki jak pianka do golenia czy antyperspirant jest dla niego obojętne z jakiej firmy i za ile - ważne by wychodziła z niej pianka prawda? Prostota mężczyzn jest tak fascynująca ;)

Mój tż do mojego bloga podchodzi sceptycznie, jak usłyszał o tej współpracy od razu usłyszałam "no co Ty!", ale jak dopowiedziałam, że kosmetyki są marki Bond sygnowane przez samego Mariusza Czerkawskiego - no jak by mógł, zapalony kibic hokeja, odmówić koledze! W ten o to sposób mój facet docenił mojego "bzika kosmetycznego" i całą tą otoczkę z nią związaną! No! Ale przechodząc już do tematu, pokrótce opowiem Wam w kilku zdaniach o niezbędnych męskich kosmetykach.


Pianka do golenia classic - opinia mojego tż - "jak dla mnie - pianka jak pianka" haha. Faceeeeeeeeeci! Ale ja Wam moje drogie kobietki powiem, że teoretycznie to ma chłopak rację. Pianka do golenia ma mieć piankę i tyle. Może pachnieć ładnie i mniej ładnie, ale ma być pianką. A zapach i tak nie ma tu znaczenia, bo później przychodzi na to krem bądź balsam do twarzy po goleniu. No tak czy nie?


Pianka natomiast okazała się być bardzo wydajna i przede wszystkim bardzo treściwa. Nie podrażniła twarzy ani nie zacinała się przy aplikacji. No pianka jak pianka ;)


Po goleniu przychodzi czas na wodę po goleniu. Tutaj niestety mój chłopak odmówił współpracy, no nie dało rady chociażby siłą, nie i koniec! Bowiem jak same zresztą się orientujecie, wodę po goleniu nie każdy facet lubi używać (aczkolwiek znam tez takich którzy używają spirytusu po goleniu, np. mój ojciec - hardcor!). A to dlatego, że skóra po zgoleniu jest lekko podrażniona i w momencie gdy nałożymy na nią wodę po goleniu twarz od razu zaczyna piec! Według mojego ojca to jest naturalny stan, tak musi być, bo przecież na tym polega odkażanie :D Nie wnikam!


Marka Bond wypuściła dwie takie wody - z serii sensitive dla skóry wrażliwej oraz classic dla skóry normalnej. Mój ojciec pozostał przy spirytusie, natomiast wody przygarnął mój dziadek. Jak zobaczył dwie pełne buteleczki tej esencji aż mu się oczka zaświeciły. Dziadek wie co dobre :D


Powiem tak - dla mnie obydwie wody bardzo dobrze pachną. Nie są jakieś wow, aczkolwiek dla ludzi w średnim wieku, albo tak jak mój dziadek po 70tce - idealnie! To naprawdę jest dla nich zapach. Wiem, nie powinnam wrzucać te dwa zapachy do jednego wora, ale w tym momencie zachowam się jak prawdziwy mężczyzna i stwierdzę, że ja różnicy nie widzę. Wolno mi, a co!


Buteleczki są masywne, widać, że jakościowo porządne (to potwierdza również fakt, że wiozłam je w walizce i nie potłukły się, nic się z nich nie wylało!). Otworek nie mają za duży, więc duże dłonie naszych facetów powinny sobie z nim poradzić ;)


Przejdźmy lepiej do mydełka o którym mówiłam na wstępie! Tutaj doznałam szoku! Mój tż wykończył już jedną butelkę ;O Tak mu się spodobał żelo-szmpon, że stwierdził, że od dzisiaj nie wyobraża sobie bez niego prysznicu!


Żel pod prysznic do ciała i włosów serii sensitive pachnie cudownie, musicie uwierzyć mi na słowo. Tak.. męsko? Ah. Aczkolwiek jeśli chodzi o wydajność - mój tż twierdzi, że nie jest wydajny, a ja dam sobie rękę odciąć, że on zwyczajnie przesadza z ilością żelu którą wyciska z butelki żeby się umyć, ale cii...


Natomiast drugi żel był przez mojego tż już mniej pożądany, dlaczego? No bo przecież nie jest kobietą - tzn. nie otwiera trzy tusze do rzęs na raz! On musi po kolei zużywać :D Ale zapach okazał się niesamowicie odświeżający i jego skóra po myciu była przyjemna w dotyku..


Zapytałam go który żel lepszy, jaką widzisz różnicę? Na co on w jednym zdaniu "to na jedno kopyto" hahah. No kocham go całym serduchem za jego niepowtarzalną szczerość :D


Aż w końcu dochodzimy do najważniejszego aspektu - zapach!


Osobiście nie lubię kulek i nie rozumiem jego fenomenu. Mój facet jest tego samego zdania, no bo po co smarować czymś, co pozostawia naszą pachę mokrą! Tak więc bez wietrzenia pach się nie obeszło :D Mój tż ma ten plus, że zbytnio się nie poci. Jeżeli chodzi o tego roll-ona, to dawał radę z potem w 100%. Nie podrażnił jego skóry, bo nie zawiera w sobie alkohol (ogromny plus!). No i zapach! Znów mamy do czynienia z classic, czyli znów dostajemy dojrzały i dosyć intensywny zapach.


Deodorant mnie (!) osobiście spodobał się najbardziej :D zapach długo długo pozostawał na skórze mojego tż. Ba! Psikając nim ciało wieczorem, z rana dalej mi pachniało! Co tu więcej mówić - dosyć wydajny, bo używa go od półtora miesiąca i końca nie widać ;)


Ciężko dogodzić tż w kwestii zapachu, ale ten na pewno zapisze się w jego chciejliście na gwiazdkę :D


No i największa perełka! Woda toaletowa z serii classic! Znów mamy do czynienia z dojrzałym zapachem i intensywnym aromatem. Co więcej, woda ta sprawia, że (przepraszam jakkolwiek to zabrzmi) nawet najbardziej śmierdzące ubrania staną się nagle odświeżone i przyjemne w zapachu! Nie pomyślcie sobie, że mój tż się nie myje (hahahaah) czy coś z tych rzeczy. Po prostu wykonuje taką pracę, że czasami nie ma czasu na przebranie się i wtedy właśnie sięga po tą wodę i jest gotowy do załatwienia czegoś pilnego.


Dozownik się nie zacina, spryskuje odpowiednia ilość perfumu. Natomiast wydajność jest dosyć kiepska, strasznie szybko się zużył... No ale wybaczamy mu! No przecież to perfum, trzeba się nim trochę popsikać, na ciało, na ubranie, to trochę z niego schodzi ;) Jest świetny ;)


Można by podsumować, że wszystkie kosmetyki okazały się strzałem w dziesiątkę. Jest w tym dużo racji, aczkolwiek wiadomo, że taka pianka do golenia czy żel pod prysznic - to tylko pianka i tylko żel. Mój luby jak i ja również uważamy, że cóż więcej na temat tych kosmetyków powiedzieć! Wszystko co najważniejsze zostało napisane, a resztę musicie sprawdzić sami, bo oboje polecamy Wam markę Bond ;)

A może Wy znacie/macie innych facetów, którzy mają swoje perełki i tylko nich się trzymają? Bo jeśli tak, to koniecznie napiszcie mi co polecacie, a ja na pewno przedstawię to swojemu! Nie wiem jak u Was, ale u mnie kosmetyki męskie wybieramy razem, damskie - tylko ja :D haha no wiadomo, przecież on się nie zna!
3majcie się, buziaki!



Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...