Dzisiaj będzie krótko i na temat. Przedstawiam Wam Borasol, który nie jest kosmetykiem! i na który trzeba naprawdę uważać. Borasol polecany jest osobom o cerze tłustej i problematycznej. Ja osobiście używam go kilka razy w miesiącu - najczęściej w momencie kiedy na twarzy wyskakują mi niechciani przyjaciele. Lek ten ładnie wysusza i ściąga skórę, dzięki czemu moje pryszcze szybciej i ładniej się goją.
Borasol jest naturalnie dostępny w aptekach za dosłownie kilka złotych. Jakiś większych rewolucji nie robi, ale na pewno trochę pomaga w walce z niedoskonałościami. Warto tylko pamiętać, by nie używać go za często, bo może nam zrobić na buzi saharę!
Podzielcie się swoimi specyfikami do walki z niechcianymi gośćmi na twarzy, to temat w którym ciągle szukam złotego środka!
ja stosuję maść cynkową albo olejek z drzewa herbacianego :)
OdpowiedzUsuńKiedyś próbowałam tego olejku z drzewa herbacianego (nawet z Twojej paczki miałam taki a'la żel zamknięty w opakowaniu jak w błyszczyku) ale za specjalnie mi nie pomagał.. Natomiast o maści cynkowej muszę poczytać ;)
UsuńMiałam kiedyś ten płyn..
OdpowiedzUsuńSama szukam czegoś co w końcu uleczy moją twarz :/
I jak się u Ciebie sprawdzał?
UsuńWłaśnie?
OdpowiedzUsuń?
UsuńBardzo Ci dziękuję za polecenie szufladek z Ikei, strasznie mi się przydadzą, muszę je znaleźć ;D
OdpowiedzUsuńMiałam, używałam, początkowo coś tam robił potem przestał;/ Może jeszcze do niego wrócę.
OdpowiedzUsuń